Wszyscy za jednego
Studenci medycyny Rasul Nazarov, Ekaterina Volkova i Alexei Brodnikov zostali przeniesieni z terytorium Perm do Centralnej Jednostki Medycznej 38 w obwodzie leningradzkim przy pomocy rosyjskich zespołów studenckich, które rekrutowały wolontariuszy do pracy z pacjentami zakażonymi koronawirusem.
„Chcieliśmy zdobyć tak bezcenne doświadczenie w innym regionie i pod koniec listopada rozpoczęliśmy pracę w Sosnowym Borze. Jesteśmy przyjaciółmi, pojechaliśmy razem jako gang” - mówi Rasul.
W nocy, gdy pojawiło się znane już zdjęcie, chłopaki odpoczywali na zasłużony odpoczynek - nie na ich zmianie. Ale stan jednej z pacjentek zaczął się pogarszać, a ona wymagała większej uwagi i szczególnej troski.
Biorąc pod uwagę, że na nocnej zmianie jest zwykle mniej pielęgniarek, a zegar wskazywał już drugą w nocy, koledzy zaczęli krzyczeć, kto może nieplanowany iść do pracy, a studenci zgłosili się do pomocy.
„Pacjent zaczął odczuwać atak paniki - ten stan można porównać do utonięcia, kiedy człowiek zaczyna tarzać się w wodzie, próbuje złapać się jakiegoś przedmiotu i może sobie zrobić krzywdę. Tak samo: pacjent zaczyna się dusić i zdzierać maskę tlenową, co powinno. Zaczyna odrywać wszystkie cewniki lekami, myśląc, że to wszystko tylko szkodzi, ale w rzeczywistości pogarsza sytuację. W takich momentach trzeba stale monitorować pacjenta”- wyjaśnia Rasul.
Chłopaki byli obok pacjenta do ósmej rano: obserwowali monitory i ważne wskaźniki - nasycenie krwi tlenem, puls, ciśnienie, powstrzymywali kobietę przed niewłaściwymi ruchami, aby nieświadomie nie pogorszyła się.
„Bliżej ósmej rano, kiedy jej nasycenie stawało się stale wysokie - to znaczy nasycenie krwi tlenem, a puls ustabilizował się, wtedy jakoś położyliśmy się, żeby odpocząć, bo w garniturach nie mogliśmy już stać, siedzieć kładliśmy się na zimnej podłodze, żeby jakoś odpocząć, co jakiś czas wstawałem. Potem, o ósmej rano, przyszła zmiana, zostaliśmy zastąpieni i kontynuowaliśmy pracę, ponieważ nasza oficjalna zmiana zaczęła się o ósmej rano. byli blisko pacjenta, absolutnie nie myśleliśmy o tym, co chcemy spać, jeść i dalej pracować”- Rasul opowiada historię chwili uchwyconej na fotografii.
Kobieta jest teraz w stabilnym stanie.
Pracuj w kombinezonie „astronauty”
Ogólnie rzecz biorąc, pacjenci odczuwają specyfikę sytuacji i według Rasula starają się wspierać lekarzy najlepiej, jak potrafią. To prawda, że emocjonalne wybuchy wdzięczności dla lekarzy nie zawsze pokrywają się z obecnymi warunkami, przyznaje student. Ciast i czekoladek, które są wręczane lekarzom w „czerwonej” strefie w stroju ochronnym, niestety, nie mogą być smakowane i oczywiście nie można ich zabrać ze sobą.
„Większość z nich czuje, że jesteśmy w trudnych warunkach bojowych, a każdy pacjent wchodząc na oddział patrzy na nas z taką inspiracją, z wdzięcznością za to, że im pomagamy. Starają się na wszelkie możliwe sposoby podziękować zarówno słowa, jak i litery … Cieszymy się, że się cieszą”- mówi student Permu.
Solidarność odczuwają też koledzy - chłopaków wspierali zarówno na portalach społecznościowych, jak i lekarze na oddziale.
„Wydawałoby się, że pomogliśmy naszym kolegom, ale jednocześnie nasi koledzy puszczali nas po zmianie, mówiąc:„ Dziękuję za przybycie, na razie możesz jechać na wakacje - pracowaliśmy całą noc - zastąpimy Cię. „To wsparcie jest odczuwalne.” - mówi Rasul.
Niesłychana skala
Lesha i Rasul są przyszłymi terapeutami, Katya jest pediatrą, wszyscy studiują na Perm State Medical University im. Akademika Wagnera. Z pomocą zespołów studenckich pracowali również w Nowosybirsku, ale to pierwszy raz, kiedy walczą z nową infekcją na taką skalę, jak wiele innych.
„Doświadczenie jest bardzo ciekawe, że takie warunki bojowe, kombinezon ochronny, pełna amunicja, jak w skafandrze kosmicznym, jak astronauta. Faktycznie, w takim momencie istnieje poczucie całkowitej ochrony przed wirusem. Jesteśmy wdzięczni szpital, w którym byliśmy w pełni przygotowani do wejścia do strefy „czerwonej”. Jest bardzo dobre nastawienie. Pracujemy w garniturach, które absolutnie nie oddychają, przez co nakład pracy jest dwukrotnie większy”- zauważa lekarz.
Trudne doświadczenie, zdaniem Rasula, nie odstrasza zawodu, a wręcz przeciwnie, pomaga wzmocnić się moralnie. Teraz chłopaki jadą do domu świętować Nowy Rok i zdawać egzaminy - zaczyna się sesja. A potem myślą o powrocie do Sosnowego Boru lub znalezieniu pracy w wydziale covidów już na terytorium Perm. Podczas pandemii młodzi lekarze chcą być potrzebni i nie chcą pozostawać na peryferiach.
„Na tle tego wszystkiego wydaje się, że nie ma nic trudniejszego w życiu. Kiedy w pracy mijają takie trudne sytuacje, wydaje się, że sobie z tym poradzili i jest dobrze” - mówi Rasul.
Christina Abelian