Już wkrótce na ekranach kin pojawi się nowy film Aleksieja Uchitela „Matylda” - opowieść o miłości ostatniego rosyjskiego cesarza Mikołaja II i baletnicy Matyldy Kshesinskiej.
Wokół filmu od dawna kipi niespotykane emocje - ktoś wini obraz za zniekształcenie historycznej rzeczywistości, ktoś podziwia skalę kręcenia i ciekawy pomysł.
Nie podejmujemy się osądzania, kto ma rację w tej konfrontacji, ale opowiadamy tylko obiektywne fakty: jak znakomita obsada przygotowywała się do kręcenia jednego z najbardziej znanych filmów historycznych w Rosji.
Główną rolę w filmie zagrała polska aktorka Michalina Olshanskaya. W wieku 24 lat miała na swoim koncie wiele osiągnięć - od dzieciństwa Mikhalina studiowała muzykę, a nawet występowała jako solistka z orkiestrą symfoniczną, ukończyła akademię teatralną, a teraz aktywnie działa w filmach. Michałina też pisze książki - dziewczyna wydała już dwie powieści po polsku.
Na castingu Nauczyciela Olshanskaya całkowicie ominęła około 300 aktorek, otrzymując rolę Matyldy. Niemniej jednak, aby przekształcić się w wizerunek swojej bohaterki, aktorka musiała ciężko pracować. W Petersburgu Michalina opanowała balet i uczyła się rosyjskiego. W filmie widzowie zobaczą efekt jej starań - 32 fouettés na scenie Teatru Maryjskiego. W końcu to Matilda Kshesinskaya była pierwszą z rosyjskich baletnic, która wykonała ten element tańca z tyloma turami.
Nawiasem mówiąc, cała choreografia w filmie została wystawiona przez Aleksieja Miroszniczenkę, głównego choreografa Perm Opera and Ballet Theatre. W filmie wzięło udział także około siedemdziesięciu artystów tego teatru, a także uczniowie Perm Choreographic School.
Inni aktorzy również mieli okazję przejść przez próby podczas kręcenia. Danila Kozlovsky musiała nauczyć się przebywać pod wodą bez powietrza. Wszystko w fabule - aktor ucieleśnia wizerunek oficera Woroncowa, namiętnego wielbiciela Matyldy Kshesinskiej, potraktowanej w ten sposób ze zgubnej pasji. Kozlovsky sam wykonał wszystkie akrobacje w filmie, do tej sceny specjalnie trenował na basenie.
Ingeborga Dapkunaite nie było łatwiejsze: wspaniałe stroje cesarzowej matki oczywiście zadziwiały swoim bogactwem i splendorem, ale położyły duży ciężar na ramionach aktorki. Jedna korona w tym zestawie ważyła co najmniej półtora kilograma! Tak więc na planie przydały się nie tylko jej talent aktorski, ale także siła fizyczna i wytrzymałość. Ingeborga mówi, że codziennie uprawia sport - każdy poranek zaczyna się od ćwiczeń, podnosi ciężary, uwielbia spacery i zajęcia na świeżym powietrzu. A przed szczególnie aktywnymi występami aktorka musi się rozgrzać.
Do tej pory wokół „Matyldy” mnożą się plotki i spekulacje, ponieważ zdjęcia do filmu zostały zamknięte. Ale już wkrótce zasłona tajemnicy zostanie zdjęta - miej oko na plakat i nie przegap w kasie premiery filmu „Matylda” A. Uchitla. W końcu lepiej samemu sobie wyobrazić, co stało się w wyniku tego wielkoformatowego projektu filmowego.