Ryzyko zawodowe jest integralną częścią ścieżki aktorskiej.
Anastasia Volochkova udostępniła żywe wideo i równie żywe wrażenia z jego filmowania. W trakcie odważnej fabuły, inscenizowanej przy czynnym udziale fotografki Eleny Galitsyny, Anastasia musiała pracować przy otwartym ogniu. Sama balerina siedzi zaledwie kilka metrów od płomieni w wyraźnie łatwopalnym wnętrzu i puszystej tiulowej sukience. Tiul błyska błyskawicznie, praktycznie nie ma sensu go gasić.
Wyświetl ten post na Instagramie Udostępniony post na czas
Oczywiście podczas pracy z ogniem należy przestrzegać surowych środków ostrożności. Niech będzie poza zasięgiem wzroku kamer, ale trzeba mieć gotowe gaśnice - nie na ścianach lub na zapleczu, ale w rękach wykwalifikowanego personelu. Jednak wypadki towarzyszą każdemu procesowi twórczemu - podczas kręcenia wideo Volochkovej taki wypadek prawie stał się śmiertelny.
Wyświetl ten post na Instagramie Udostępniony post na czas
Anastasia powiedziała, że podczas kręcenia zaplątała się w pointe butach z bujnego tiulu, próbowała utrzymać równowagę, ale nadal upadła. A płomień - to wszystko, obok! Porównanie z Zhanna d'Arc jest nieco przesadzone, ale nikt nie przywiązał baletnicy i piosenkarki do stosu kłód. Ale wpadnięcie w ogień mogło mieć wyjątkowo niefortunne konsekwencje, których na szczęście udało się uniknąć.
Volochkova jest przekonana, że „ze względu na piękną historię i nową piosenkę warto było zaryzykować”. Każdy jej fan będzie mógł się o tym upewnić po premierze teledysku „One”.